czwartek, 30 maja 2013

Pozytywny post.. a co! :)

Podobno jestem optymistką. Z wielu stron dochodzą do mnie informację, że zarażam pozytywnym myśleniem. I chyba coś w tym jest. A wzięło się to z tego, że moja Mama, mimo bardzo energicznego podejścia do życia, jest raczej pesymistką. Narzekać lubi. Widzi same minusy. Pewnie to ma też swoje dobre strony, ale ja obiecałam sobie, że co jak co, ale tego nie odziedziczę!! Wiele zawdzięczam rodzicom.  Miłości, radości, ale i właśnie strachu przed.... no właśnie chyba ryzykiem. Ja, mimo ostrożności, którą we mnie wpajano, widzę szklankę zawsze pełną. Wierzę w to, że jeżeli czegoś bardzo chcemy, to tak po prostu się stanie. Los nam pomaga. Wystarczy tylko w to uwierzyć. I właśnie tym staram się zarażać innych. To może szaleństwo, ale szczerze mogę przyznać, że to działa. Nawet moja współlokatorka zaczęła patrzeć na wszystko bardziej na TAK. Czy kwestia pracy, czy mieszkania. Aż chce się zacytować reklamę: "czujesz jak dobro do Ciebie wraca? " :) Ja czuję. 
Czasami chce się wysłać ludzi do siedmiu wiatrów (chyba tak się mówi), ale spokój nas może jedynie ratować. Lepiej się na tym wychodzi. 
Ostatnio jestem zafascynowana książką "Cztery umowy" don Miguela Ruiz. Świetna, dająca do myślenia. Konieczna pozycja do przeczytania!! :)

sobota, 4 maja 2013

i w sumie po majówce...

To był fajny wolny czas. Troszkę przeplatany. Mimo tego, że nie wyjeżdżałam, odpoczęłam na prawdę solidnie. Nadrobiłam zaległość książkową (o tym może później), napisałam pracę zaliczeniową, nadrobiłam też zaległości filmowe. Fajny czas. 
Przede mną wiele stresów, zatem takie ładowanie akumulatorów, to wspaniała rzecz... 
Tymczasem...

***

Od jakiegoś czasu w sieci pojawiła się informacja o treningu Tabata. Ogólnie, to nie wspominałam, ale już od pół roku walczę ze sobą. Treningi, systematyczność, bieganie, nabranie kondycji. Ćwiczenia może nie siłowe, ale i treningi z Ewą Chodakowską, tak ostatnio modne, są ze mną od roku bodajże. Ćwiczyłam niesystematycznie, ale jednak. Zawsze to jakiś ruch. 
Ale wracając do treningu Tabata. Trwa 4 minuty. Tylko albo AŻ! Wygląda tak: 8 rund po 20 sekund, z przerwami po 10 sekund każda. Niby prościzna... a tak potrafi wypocić, że aż miło! 
Poszperałam w sieci i znalazłam fajny podkład muzyczny:  Muzyka Tabata Przy niej łatwiej ćwiczyć.
4 minuty w ciągu dnia, a mięśnie czuje się przez jeszcze kilka kolejnych. Trening interwałowy, czyli szybkie ćwiczenie, odpoczynek. Pamiętać należy, że w ciągu tych 20 sekund trzeba dać z siebie WSZYSTKO!!!
Polecam. Sama jestem ciekawa rezultatów.


czwartek, 2 maja 2013

Smutasy

Dzisiejszy dzień jest tak nijaki, jak dawno już nie było. Ciężko mi się skupić. Ciężko odetchnąć. Narzekałabym, ale też ciężko. Szaro, buro i ponuro. Sama sobie nie ułatwiam dzisiejszego funkcjonowania. No tak bywa.

***

Pomogłam koleżance w pisaniu pracy zaliczeniowej. Poczułam się jak za dawnych lat (?) studenckich. Fajne to czasy. Od razu człowiek mądrzejszy. Oczytany w temacie. Rozrywka jakaś, jakby nie patrzeć.
Wolna majówka to fajna sprawa, ale jakoś czuję, że więcej dobrego zrobiłabym, jakbym pracowała.
No nie dogodzisz! 
Idę się użalać dalej. Może z książką. Może z herbatą. Może z jakimś filmem. Może.