niedziela, 23 września 2012

Zastrzykowa kuracja 10-dniowa


Pisemnie zaglądam rzadko. Natchnienie odchodzi wraz z otwarciem okienka do nowej notki.  A szkoda.  

***

www.samozdrowie.pl

Ostatnie dni to mieszanka zdrowotno-problemowa. Zdrowie zawsze się ma. Czasami tylko nieco podupadłe. I tak w moim przypadku. Ale, ale. Nie ma co się straszyć na zapas. Czeka mnie 10 dniowa kuracja zastrzykowa, która na pewno odniesie rezultaty. Musi. Wyjścia nie ma. Tylko jest duży problem. Ja się panicznie boję zastrzyków! Jak było mi dane mieć, posiadać wenflon w ręku, to nic tą ręką nie robiłam. A teraz domięśniowe, niezbyt przyjemne zastrzyki… Tłumaczę sobie, że to tylko 10 dni! Szybko minie. Potrzebuję tylko chętnego do masowania pośladków :) 

***
Dużo ostatnio się naczytałam, naoglądałam różnych losowych historii. Dużo do przemyśleń. I dochodzę do cudownych wniosków, które mają odzwierciedlenie w snach. A sny fajne. Śmieszne, bo nigdy bym nie sądziła, że taką właśnie mam kolorową i romantyczną podświadomość. A jednak jakieś ludzkie odruchy w tej mojej głowie są. A to oznacza jedno: JUŻ CZAS!

sobota, 8 września 2012

Sobotnie zanurzenie w siebie. (znowu smutno...)


Bardzo często pojawia się w mojej głowie milion myśli, które chciałabym tu zamieścić, ale nie zawsze udaje się je w ładną całość ułożyć. To jak ze skarpetkami: chciałoby się zachować w szafce porządek, ale dopiero kiedy wszystko się ułoży w odpowiednie pojemniki, porządek nabiera sensu. Tak więc wzięłam teraz koszyk i porządkuję.
Wakacje minęły bardzo spontanicznie i ciekawie. Wyjazd nad morze okazał się bardzo udanym rozwiązaniem. Odetchnęłam ale i przeżyłam bardzo emocjonalnie. I właśnie „tamtość” ma swoje konsekwencje w „teraz”. Ale wszystko się powoli ułoży. Nie mogę zdradzić za wiele, bo nie.
Zastanawiam się często, jak to jest, że to o czym najbardziej się marzy, przychodzi zawsze lekko spóźnione? Albo bardzo długo oczekiwane.  A nawet jak przychodzi, to nie w tym momencie.  No ale trzeba się cieszyć z tego co się ma. Bo można nie mieć.

***

Jestem po przeczytaniu wywiadu z Bartkiem Prokopowiczem we wrześniowym MALEMEN. Coś wspaniałego. Prawdziwy mężczyzna! Takiego szukam ;) A tak naprawdę, to podziwiam go za tę determinację życia. Mimo straty jaką jest śmierć żony (albo byłej żony)-Magdy, facet trzyma się. Nie wstydzi się łez. Stawia sobie nowe cele w życiu. Ma dla kogo żyć: dla dzieci. Życzę Mu aby ponownie mógł dzielić się tym szczęściem z kobietą! (oczywiście jeśli chce). Taki Mężczyzna MUSI być szczęśliwy. 

***

A teraz chwila na zamyślenie: 
Co zrobić, aby czuć się spełnionym, szczęśliwym człowiekiem? Jestem w momencie, kiedy czuję, że czegoś/kogoś mi brak. Czegoś brakuje w moim życiu, takiego pierwiastka, który by dopełnił mnie jako człowieka. Rozglądam się, patrzę, obserwuję. Często spuszczam wzrok, bo nie można widzieć wszystkiego. Albo to zazdrosny smutek. Nie wiem. Ale postanowiłam, że nadal będę patrzeć, szeroko otwartymi oczami. Może dojrzę i zrozumiem, czego brakuje.