sobota, 13 października 2012

O śmierci i życiu na nowo


Lubię takie dni jak dzisiaj, kiedy nie jestem ograniczona…. Czasowo :) Lubię sobie posiedzieć w pieleszach, bez stresu, robić co się chce. To ten dzień. :)

***
Od rana obejrzałam wywiad Moniki Jaruzelskiej z Bartkiem Prokopowiczem. Głęboki, porażający szczerością. I tu pojawi się mój osobisty komentarz: Ludzie powariowali! Prasa, media, pudelkowy zaścianek jest wielce wzburzony, że Bartek po śmierci swojej żony, postanowił jakoś sobie świat poukładać. No wstrząsające! Głupota ludzka nie zna granic. Dlaczego neguje się to, że ktoś stara się być szczęśliwym? Czy facet 40-to letni ma się kajać w bólu do końca swoich dni? Śmierć jest w jakimś sensie końcem. Ale może być początkiem. Początkiem dla tych, których osoba zmarła zostawiła. Bo śmierć jest egoistyczna! Mówiłam już to wiele razy. Zostawia się wielu najbliższych w smutku, żalu. Nie mamy wyboru ani czasu, ani miejsca, ani chwili. Nie mamy na to wpływu. I to jest właśnie najgorsze. Nie wiem, czy mając ten wybór byłoby lepiej. Chyba na śmierć nigdy nie jest dobra pora. 
Ale wracając do wątku. Media się oburzają, jak to, tak od razu (po 3 miesiącach), tak otwarcie, facet spotyka się z Halina Młynkową (która rozstała się ze swoim mężem...). A właśnie, że tak! Każdy przeżywa śmierć najbliższych w inny sposób. I wielokrotnie kłóciłam się z moim byłym partnerem, że jakbym umarła, bo nie wiadomo kiedy i co, to chciałabym aby znalazł sobie kolejną dziewczynę, żonę. On twierdził, że nie. Że na zawsze ja. Skończyło się to i tak rozstaniem… więc nie tak do końca ja. Ale szczerze nie umiem zrozumieć takiego męczeństwa. Umartwianie się do końca życia. Jak ktoś lubi…

***
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz